Moja codzienność

Krwiożercze zwierzęta i jak je znaleźć... czyli o filmach z gatunku animal attack

Posted By: Admin

On: 14.12.2016

Category: Film

Tags: Horror

Istnieją miłośnicy westernów, filmów akcji, a nawet polskich komedii romantycznych. Istnieją również i tacy, którzy oddadzą wszystkie skarby świata, by po raz kolejny obejrzeć „Szczęki” lub „Rój”, a na półce posiadają całą serię „Rekinado”. O kim mowa? O wielbicielach filmów z gatunku animal attack.

Atawistyczny lęk

Trudno wyjaśnić, dlaczego niektórym kinomanom najwięcej frajdy sprawia oglądanie tornada składającego się z rekinów czy prehistorycznego krokodyla aligatora, który wybudził się z wiekowego snu i jest po prostu głodny. Wielbiciele animal attack, gatunku horrorów klasy B, to osoby ceniące przesadę. Filmy tego typu mają swój urok i trudno polemizować z kimś, kto zamiast najnowszej wersji „Gwiezdnych wojen” woli spędzić popołudnie na oglądaniu „Dwugłowego rekina” lub „Węży w samolocie”.

Tandeta, która potrafi zauroczyć

Skąd takie zauroczenie kinem klasy B? Po pierwsze, polecam zwrócić uwagę na niezwykłą kreatywność twórców. Koncepcje, jakimi raczą nas scenarzyści i reżyserowie, są doprawdy niezwykłe. Bo któż inny wpadłby na pomysł, by połączyć ze sobą bobry oraz zombie? Albo zesłał tornado rekinów nad Los Angeles? Absurd popkulturowych mutacji zachwyca i pozwala wierzyć, że w sztuce wszystko jest możliwe i nic nie zdarza się dwa razy.

Komedia i horror w jednym

Po drugie, miłośnicy tego typu filmów oczekują rozrywki, która nie tyle ich przerazi, co po prostu rozśmieszy. Groteskowe rozwiązania, dziwne stroje, sztuczna krew, kiepska gra aktorska… Wszystko to sprawia, że z przymrużeniem oka przyglądamy się poczynaniom filmowych postaci, pozwalając im na mniejsze i większe grzeszki. Liczy się wyłącznie efekt – gromki śmiech, który za nie kryje w sobie żadnych znamion lęku.

Nostalgia za utraconym dzieciństwem

Należy wspomnieć także o innej, równie ważnej rzeczy – kino klasy B wzrusza. Szczególnie tych, którzy tego typu dzieła kojarzą z dzieciństwem. Wieczory spędzone pod kołdrą podczas oglądania „Szczęk” to akcent z przeszłości wspominany z rozrzewnieniem. Przy okazji w głębi duszy budzi się pierwotny lęk przed tym, co nadludzkie i niezrozumiałe. Zdaje się, że właśnie pielęgnowanie tego uczucia to priorytet miłośników filmów z gatunku animal attack.